Nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Korzystając z naszej strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.
Zobacz politykę prywatności
Ciekawe oferty i ułatwienia
PLUSY PO SZEŚĆDZIESIĄTCE
AAA

Reklama / Ogłoszenie
Odczarować i poznać Rumunię
Redakcja, 2024-01-22
Większość z nas nie zna kraju tak nam bliskiego, pięknego, bezpiecznego i dość zasobnego, pełnego walorów przyrodniczych i historycznych oraz życzliwych ludzi - Rumunii. Może warto to nadrobić? Nie tak daleko, nie tak drogo, a wrażeń moc. Gdy tylko warunki na to pozwolą, warto tam pojechać! Gdy tylko będziemy już mogli!


Do Rumunii? Po co?

Wbrew stereotypom Rumunia to nie kraina Cyganów, biedy, brudu i bałaganu. Wręcz przeciwnie, to całkiem nowoczesny kraj. Z jednej strony szybko nadganiający stracone za czasów Caucescu lata, a z drugiej strony zachowujący tradycję. Jest fascynujący poprzez swoje zróżnicowanie - przyrodnicze, kulturowe, narodowościowe, historyczne, religijne. I daje się pokazywać przybyszom, jest przyjazny dla zwiedzających, w zasadzie dla turystów w każdym wieku i z różnym zasobem gotówki w portfelu.
A do tego jest tam bezpiecznie ! W tym kraju nie razi to, że obok samochodów dobrych marek poruszają się po tej samej drodze liczne furmanki zaprzężone w konie, że obok nowoczesnych domów jest cała masa tradycyjnie zdobionych budynków, świadczących o tym, że mieszkańcy dbają o tradycję, nie narodową ale zwykle lokalną. To wszystko tam pasuje, taka jedność w różnorodności.
Trudno jest zwiedzić cały kraj przy jednym wyjeździe. Za pierwszym razem proponuję pominąć miejsca szczególnie ludne, czyli stolicę Bukareszt i wybrzeże Morza Czarnego, a skupić się na Rumunii środkowej i północnej, czyli na Transylwanii (Siedmiogród) oraz Bukowinie, no może jeszcze po drodze odwiedzając Marmarosz.

Kraj dla każdego. Jak podróżować? Gdzie nocować? Co jeść?

Transport
Na miejsce można dolecieć samolotem do stolicy Bukaresztu lub innego miasta np. Braszow. Dalej są pociągi i autobusy. Ale by sprawnie dotrzeć w najciekawsze miejsca, warto przemieszczać się tam samochodem lub autokarem. Drogi są bardzo różne, obok świetnych szerokich arterii, niektóre trasy skrótowe są jeszcze pełne dziur lub w trakcie remontów. Ale to się szybko zmienia, powstają nowe szosy i autostrady, a głównymi drogami dojedziemy sprawnie do celu.
Co ciekawe, niewiele widać policji, a mimo to kierowcy jeżdżą dość przepisowo gdy chodzi o prędkość, choć nie przestrzega się za bardzo zakazu wyprzedzania przy ciągłej linii. Parkować można niemal wszędzie, a w centrach większych miast strefy parkowania są niedrogie. W ciągu dwóch tygodni podróży nie zauważyliśmy ani jednego wypadku czy nawet stłuczki.

Noclegi
Jadąc prywatnie można rezerwować noclegi, korzystając z internetu np poprzez booking.com. Albo z wyprzedzeniem albo nawet z dnia na dzień. Można też próbować jechać w ciemno, szukając "Pensiun", czyli prywatnych kwater lub małych hosteli. Czysta pościel i ręczniki to standard. Generalnie jest wiele ofert noclegowych a ceny noclegów są porównywalne lub nieco niższe niż w Polsce. Jadąc z biurem turystycznym, nie musimy się tym zajmować i zwykle będziemy nocowali w małych hotelikach.
I na noclegach i w lokalach gastronomicznych są dostępne toalety, często z ciepłą wodą oraz niemal zawsze z papierem i mydłem, zwykle za darmo. Dostęp do internetu poprzez Wi-fi oferuje większość miejsc noclegowych.

Wyżywienie
Sporo restauracyjek i kawiarni, z których warto skorzystać, bo smacznie i w miarę niedrogo. Latem wpadaliśmy tam często na dobrą kawę lub lemoniadę, by odpocząć chwilę od upałów. Kuchnia rumuńska jest zróżnicowana regionalnie ale nie różniąca się za bardzo od naszej.

Warto próbować też zup (ciorba), które są podawane w dużych miskach. Niektóre z nich z dodatkiem gęstej śmietany (którą się dodaje samemu do zupy) i kiszoną ostrą zieloną papryką (którą się przegryza, trzymając ręką). Można też trafić na starty z odrobiną oleju czosnek, który również można dodać do zupy. Z kolei w Transylwanii można trafić na typowy przysmak węgierski czyli langosz. To potrawa specyficzna, jakby placek z ciasta drożdżowego na głębokim tłuszczu smażonego z ziemniakami i serem, zwykle na lekko słono ale można trafić i na słodko. No i te pomidory, które nie wyglądają idealnie ale są wygrzane na słońcu i poprzez to świetne w smaku. Arbuzy latem są sprzedawane przy niektórych szosach, dojrzewające w tutejszym klimacie są soczyste i słodkie.
Jeśli ktoś chce się samemu żywić lub dożywiać, to polecam różne sery (białe krowie czy owcze), z chlebem i pomidorem. Zakupy można robić w marketach lub po prostu w małych sklepikach, które przypominają te nasze sprzed 15 lat ale mają swój klimat. Nie jest jednak, że w miasteczkach sklepy są na każdej ulicy jak u nas i czasem trudno je zauważyć, gdyż się tak nie reklamują. O ile tylko to możliwe, zachęcamy do próbowania lokalnych potraw. Warto pytać co kelner poleci lub popatrzeć na talerze sąsiadów i wskazać na to co nam się spodobało.

Zwiedzanie
Na głównych szlakach turystycznych większość miejsc - zamków czy nawet kościołów - jest płatnych. Wejście zwykle w cenie 5-10 złotych, choć przy większych atrakcjach cena może być wyższa. W porównaniu do cen na Zachodzie czy nawet u nas, jest to "do udźwignięcia". W mniejszych miasteczkach można znaleźć ciekawe miejsca z możliwością wejścia bez żadnych opłat.
Parę razy udało nam się wejść na wieże zamkowe lub kościelne. Za każdym razem wysiłek się odpłacał pięknymi widokami.
Oprócz typowych obiektów turystycznych warto zatrzymać się przy ciekawych obejściach w wioskach i miasteczkach, popatrzyć na interesujące rozwiązania architektoniczne i konstrukcje. Osobiście lubię oglądać ... ludzi, czyli poobserwować ich, jak żyją, jak spędzają czas, jak wyglądają.

Ludzie

Wbrew stereotypom Rumunia to nie kraj Cyganów ale mieszkańców niezwykle podobnych do nas. Na około 20 mln obywateli Rumunii jest prawie 3 mln Węgrów, 0,5 mln Romów oraz wiele innych grup narodowościowych, a tym Niemców, Austriaków, a nawet Polaków.
Ludzie żyją spokojniej, są życzliwi i tolerancyjni. Pewnie bierze się to z tego zróżnicowania. Tolerancja wymaga też szacunku do innych. Parę razy zauważyliśmy, że młodzież czy dzieci zachowywały się cicho ze względu na innych, w sytuacjach, które u nas byłyby trudne do opanowania. Co ciekawe - Rumunii niezwykle lubią Polaków; badania pokazują, że jesteśmy jednym z najbardziej szanowanych tam nacji (ciekawe skąd się to wzięło?).
Spotkaliśmy się wiele razy z wyrazami sympatii lub zwykłego zainteresowania i chęci pomocy, przy szukaniu drogi lub noclegu, częstowaniu czymś czy po prostu uśmiechaniu się i pozdrawianiu nas.
Ludzie w tym kraju lubią przebywać razem, stąd charakterystyczne ławeczki zamontowane przed domami na wsiach i w miasteczkach. W weekendy w wielu miejscowościach odbywają się festyny, podczas których bawią się różne pokolenia. Jeśli chodzi o religię, generalnie większość Rumunów to prawosławni lub ewangelicy lub kalwini, Węgrzy to katolicy lub kalwini, Polacy to katolicy. Ta różnorodność narodowa czy religijna nie przeszkadza mieszkańcom Rumunii żyć razem.

Transylwanii można łatwo się porozumieć w języku angielskim, czasem po francusku czy też włosku (język rumuński ma wiele wspólnego z tym językiem). W Bukowinie jest nieco trudniej ale tam z kolei można spotkać Polaków, w Marmarosz z kolei pozostają bardziej ręce i gesty. Generalnie dzięki temu i życzliwym uśmiechom porozumieć można się w całej Rumunii.

Ile to kosztuje?

Ceny podobne są do cen w naszym kraju. No może minimalnie niższe. Walutą jest 1 lej (RON) o wartości bliskiej 1 złotego. Latem 2017 roku płaciliśmy w przeliczeniu na złotówki:

    Nocleg w pokoju 2-osobowym w hoteliku czy hostelu - 40-70 zł na osobę, śniadanie zwykle 15 zł
    Kawa w kawiarni - 3-7 zł
    Piwo w lokalu - 3-6 zł
    Zupa - 8-10 zł
    Pizza - 16-26 zł
    Arbuz (pyszny) - 1-1,5 zł za kg
    Benzyna lub ropa - podobnie jak w Polsce.

Dwutygodniowa podróż jednym samochodem w 4 osoby z noclegami w Bratysławie (Słowacja), Budapeszcie (Węgry) oraz pobytami, wyżywieniem, zwiedzaniem, drobnymi przyjemnościami w Rumunii oraz przejazdami (łącznie z Poznania zrobiliśmy ponad 4 tys km) latem 2017 roku kosztowała nas około 2 tys zł na osobę.

Ceny w biurach podróży zależą od czasu trwania, trasy i charakteru wycieczki oraz standardu noclegów. 10-dniowy wyjazd powinien się zamknąć w kwocie 1,5-2,5 tys zł.


Transylwania - zamki, kościoły warowne, miasteczka, wsie saskie i szeklerskie

Zamki
Po to się jeździ do Rumunii by zobaczyć zamki Transylwanii, a szczególnie tzw. zamek Drakuli (nieco przereklamowany moim zdaniem, bo inne są także ciekawe a mniej tam ludzi). Jest na co popatrzeć.
Fortyfikacje zamków są nieźle zachowane i pokazują, że większość z nich była nie do zdobycia. Cóż, na tych tak często najeżdżanych ongiś nie tylko przez Turków terenach, trzeba było umieć się bronić. Część zamków tzw. chłopskich było budowanych samodzielnie przez okoliczną ludność i w ich wnętrzu brakowało siedziby możnowładców.

Kościoły warowne
Kościoły służyły nie tylko jako miejsca kultu ale także jako schronienie dla ludzi podczas najazdów wrogów. Z czasem opasano je murami obronnymi i dobudowywano wieże obronne.
Tym samym w granicach murów i samego kościoła można było mieszkać i żyć wiele miesięcy czy nawet lat podczas oblężenia. Ciekawe to historie, pokazujące jak ludzie potrafili się jednoczyć i działać na rzecz dobra wspólnego.

Urocze miasta
Kluczenie uliczkami starych miast i miasteczek to patrzenie na historię. Zwykle dostatnią, pokazującą wysoką kulturę tych terenów już przed wiekami.
Warto powłóczyć się tam, wypić kawę w jednej z licznych kawiarni, skosztować smacznych lodów, piwa czy zamówić karafkę białego wina. Szczególnie polecamy Sibin (Sibiu), Braszow (Brashov) i Sighisoarę.

Trasa Transfogarska
Wskazywana jako ekstremalnie trudna droga alpejska nie jest aż taka jak o niej piszą. Da się przejechać latem bez większych problemów, a widoki są piękne, choć nie powalają tych co jeździli po Alpach. Mimo to warto i jest ona niemal obowiązkowym punktem zwiedzania Transylwanii.
Trasę kazał wybudować jeszcze Caucescu do celów militarnych, dlatego zarówno droga jak i wiadukty czy tunel nie mają za wiele wspólnego z wysoką jakością.

Wsie saskie i bramy szeklerskie
Nie widziałem jeszcze tak długich i tak dostatnich wsi, jak te w Transylwanii. Widać, że ludzie od zawsze chcieli być tam razem, stąd brak rozproszonych gospodarstw. Niemal wszystkie domy przylegają do głównej drogi, a bramy wjazdowe często mają charakter ozdobny i symboliczny. Zabudowania są duże, domy mieszkalne ładne i kolorowe, często połączone z budynkami gospodarskimi, na podwórkach porządek. Widać dostatek i pracowitość mieszkańców.
Wsie saskie wywodzą się z czasów, gdy Transylwania była częścią Cesarstwa Austro-Węgierskiego. W niektórych wsiach czy miasteczkach żyją Rumunii, w innych obywatele tego kraju ale narodowości węgierskiej lub jedni i drudzy. Sporo nazw miejscowości czy opisów jest dwujęzycznych.
W północnej części tej krainy dominują Węgrzy wywodzący się od Szeklerów, a ich domostwa łatwo rozpoznać dzięki bramom tzw. szeklerskim.
 
Kopalnia soli
Przemieszczając się z Transylwanii w kierunku Bukowiny zalecamy wizytę w miejscowości Praid. To kraina osadzona na złożach soli. W Praid można wjechać specjalnym autobusem do kopalni soli, gdzie po zejściu kilkuset stopniowymi schodami (dość wygodnie), znajdziemy się w olbrzymich pomieszczeniach wykutych w soli. To nie Wieliczka, ale można przyjemnie pospacerować w temperaturze 16 stopni, oddychając zdrowym solnym powietrzem.
Zdziwienie budzi masowość zwiedzających i kuracjuszy, gdyż ludzie spędzają tam wiele godzin, spacerując, grając w różne gry, jedząc kanapki, pijąc kawę, a nawet w niedzielę uczestnicząc w mszach w kaplicy różnych wyznań.

Słone jezioro
Nieopodal Praidu znajdziemy uzdrowiskowe miasteczko Sovata, gdzie główną atrakcją jest słone jezioro. Kąpiele w słonej i ciepłej wodzie zalecane są kuracjuszom. Bilet na kąpielisko nabywa się na cały dzień.
W zasadzie każdy może tu pływać, gdyż woda unosi niemal sama. Dlatego kąpieli zażywają osoby w różnym wieku, bez względu na umiejętności pływackie. Z daleka jezioro wygląda jak wielkie kąpielisko unoszących się wędkarskich spławików.


Bukowina - monastyry i polskie wsie

Jeszcze przed II wojną światową Bukowina leżała niedaleko granic II Rzeczpospolitej. Kraina godna zobaczenia przede wszystkim z powodu unikalnych w skali świata zabytków - warownych monastyrów składających się z murów i wież obronnych, połączonych z zabudowaniami klasztornymi oraz przepięknych kościołów czyli cerkwi. W środku zachwycają bogactwem malarskim na wszystkich możliwych ścianach i sklepieniach oraz kunsztownymi ikonostasami. Ale słyną szczególnie tym, że ściany zewnętrzne pokrywają świetnie zachowane malowidła scen biblijnych, jak i historycznych.
To taki rodzaj "biblium pauperum" czyli nauczania niepiśmiennych wówczas ludzi poprzez pokazywanie im scen z życia świętych, wydarzeń historycznych lub ludzi im współczesnych. Budowle powstały w XIV i XV wieku i są zwykle w dobrym stanie.

Tu też jest POLSKA ! Jeśli ktoś zboczy z głównych tras w Bukowinie, może doznać olśnienia, słysząc piękną polską mowę. Wystarczy wjechać szutrową drogą w górę do wsi Plesza (ok. 80 rodzin, niemal samych Polaków). Albo poniżej do Nowego Sołońca. Stamtąd blisko do wsi Kaczyka z maryjnym kościołem sanktuaryjnym oraz do Pojana Mikuli. W tych 4 wioskach żyją potomkowie Polaków przybyłych na Bukowinę prawie 200 lat temu. Warto ich odwiedzić, porozmawiać z nimi (niemal każdy napotkany mieszkaniec chętnie odpowie na przywitanie a wielu z nich, bez względu na wiek, chętnie przystaje na towarzyskie pogawędki). Wielu z nich zakłada odświętne stroje góralskie, wywodzące się z ziem polskich, podczas odpustów, dożynek czy innych świąt. Piękna mowa polska, śpiewy w polskich kościołach z nutą góralską oraz możliwość noclegów w Domach Polskich, także z opcją tutejszego wyżywienia, zachęca szczególnie do krótkiego choć pobytu w tej okolicy.


Marmarosz - drewniane cerkwie, góry, dymiąca kolejka i wesoły cmentarz

Drewniane cerkwie
Marmarosz to nieco mniej zasobna i uporządkowana kraina Rumunii. Ale może dlatego właśnie całkiem przyjazna. Sporo gór i pięknej przyrody, folklor i drewniane cerkwie o zadziwiającej czasami wysokości swoich wież, budowane zwykle bez użycia gwoździ.

Leśna kolejka wąskotorowa
Nie jest to punkt obowiązkowy do zwiedzania ale ciekawostka dla miłośników jazdy kolejką wąskotorową, z dymiącą nieekologicznie lokomotywą. To okazja do całodniowej prawie wycieczki (2 godziny tam i tyleż z powrotem oraz prawie 2 na miejscu). Kolejki wyruszają rano do 9-tej i mimo, iż w sezonie jest ich kilka składów, bilety warto zarezerwować i kupić w kasie lub on-line wcześniej, możliwie poprzedniego dnia. Dymi na całą dolinę, dominuje zapach oleju, którym polewa się zużyte tłoki, trzęsie.
U nas tego nie ma, więc to taka ciekawostka dla zainteresowanych. Po dojeździe można coś przekąsić, posłuchać ludowej muzyki, można się gdzieś przejść. Wyjazd i powrót z miejscowości Viseu de Sus, znajdującej się przy trasie biegnącej z Bukowiny do Marmarosz.

Wesoły Cmentarz w Sapanta
to niewątpliwie atrakcja tej wioski, obok jednej z najwyższych na świecie cerkwi.
Jak to się stało, że udało się przekonać mieszkańców miejscowemu artyście, by ich groby malować i opisywać na jedną modłę, to trudno zrozumieć. Musiał mieć wielki dar. Drewniany pomnik niemal każdego grobu to rysunek zmarłego w scence najbardziej go charakteryzującej za życia - ktoś z traktorem lub krową, inny się modli, jeszcze inna osoba gotuje czy szyje, opiekuje się kimś, jest urzędnikiem, elektrykiem, itd, itp. A do tego ciekawy opis o życiu zmarłego. Raczej w pogodnej aurze i kolorach, wśród których dominuje specyficzny niebieski.

Cmentarz nie skłania do zadumy czy modlitwy ale bardziej zaciekawia. Z drugiej strony każdy z nas zwiedzających zadał sobie pytanie - a co rodzina czy sąsiedzi zamieściliby na moim grobie ? jaki jeden obrazek najbardziej charakterystyczny z mojego życia znalazłby się na takim kolorowym nagrobku ? a jaka historyjka zostałaby tam o mnie opisana ?
Cóż, co kraj to obyczaj. I tak nasza wizyta w tym ciekawym kraju dobiegła końca.

Powrót samochodem czy autokarem z tego regionu Rumunii do Polski zajmie nam 1 lub 2 dni (z noclegiem na Węgrzech lub w Słowacji), w zależności od tego czy startujemy z południa Polski czy z jej dalszych części.


Podsumowując - jeśli ktoś z Państwa chciałby poznać ciekawy kraj, do którego jest w miarę niedaleko, gdzie jest nie za drogo, bezpiecznie, przyjaźnie, swojsko ale z dobrymi warunkami, to polecamy Rumunię.


Niniejszy artykuł jest oparty na subiektywnej relacji z 2-tygodniowego wyjazdu członka Redakcji portalu 60plus.pl do Rumunii. Zachęcamy do samodzielnego poszukiwania informacji o tym ciekawym kraju w przewodnikach turystycznych czy też internetowych relacjach innych turystów (nawet poprzez Google). Przewidujemy, że z czasem coraz więcej biur podróży zacznie oferować wyjazdy do Rumunii, w tym takie specjalnie kierowane do osób 60plus. A wtedy znajdziecie ich oferty w naszej Wyszukiwarce.
Jedno jest pewne - warto podróżować. Poznawanie innych ludzi i ich krajów nas ubogaca. O ile tylko wystarczy zdrowia, oszczędności i chęci, by się przełamać i skorzystać z takich możliwości jakie mamy w dzisiejszych czasach.


Dariusz Ludwiczak
Redakcja portalu 60plus.pl
PODRÓŻE I WYPOCZYNEK
O nas
Kontakt
Zgłoś ofertę
Regulamin portalu
Regulamin ofert i informacji
Regulamin reklam
Pytania i odpowiedzi
Cennik
60plus - demografia i rynek
© Copyright 60plus.pl