Grzechy młodości. Rzeka kłamstw - recenzja kolejnej powieści
Rzeka kłamstw to najnowsza powieść Edyty Świętek otwierająca cykl Grzechy młodości. Autorka zaprasza w podróż do Bydgoszczy lat siedemdziesiątych. Ukazuje w niej codzienne radości i smutki polskiej rodziny, które splatają się z realiami życia w minionej epoce.
Elżbieta i Tymoteusz niedawno wprowadzili się do przestronnego mieszkania na osiedlu Kapuściska. Tymoteusz ma przed sobą świetlaną przyszłość i dobrze zapowiadającą się karierę.
Kazimierz, choć pasjonuje się kryminologią z którą wiąże się jego praca zawodowa, jest nieustannie namawiany do wstąpienia w szeregi Służby Bezpieczeństwa. Jego ukochana żona Ewa marzy o karierze wokalnej.
Agata nie potrafi odnaleźć się w roli statecznej mężatki. Młoda polonistka wciąż wdaje się w romanse z innymi mężczyznami.
Eugeniusz wciąż pakuje się w różne tarapaty. Krewki młodzieniec wpada nie tylko w ręce Służby Bezpieczeństwa, ale również i w sidła miłości.
MOJE ODCZUCIA
Kolejna książka Edyty Świętek i kolejne emocje czytelnicze. Ale to chyba już nic dziwnego prawda? Edyta już nie raz udowodniła, że potrafi pisać piękne i niezwykle życiowe książki, które na długo zapadają w serce. Tym razem nie jest inaczej, po raz kolejny otrzymujemy książkę, w której nie brak ludzkich zawirowań, dylematów i przemyśleń.
Wiecie co mnie zawsze najbardziej urzeka w powieściach Autorki? Ten niezwykły klimat minionych lat, w których mnie jeszcze nie było na świecie. Ale właśnie dzięki tym powieściom mam szansę odtworzyć sobie realny obraz tamtych lat i to jest w tym wszystkim piękne. Szare komórki zaczynają pracować, a wyobraźnia stara sobie stworzyć w głowie realny obraz tamtych wydarzeń. To ciekawe, tym bardziej, że w tamtych czasach żyło się inaczej niż teraz, ciężej było zdobyć poszczególne rzeczy, w rodzinie panował większy rygor.
W powieści nie mamy jednego głównego bohatera. Jest ich kilku, a każdy z nich inny. Śmiało można powiedzieć, że każdy z nich ma na swoim koncie jakieś grzeszki. Ale na świecie nie ma ludzi idealnych. Autorka ukazuje nam życie codzienne ludzi w powojennej rzeczywistości. Każdy z nich żyje z dnia na dzień, zmagając się z problemami, których i w dzisiejszym świecie nie brakuje. Tutaj nie ma bohaterów bez skaz, ale czy ludzie w rzeczywistości właśnie tacy nie są? Każdy z nas ma na swoim koncie jakieś przewinienie, mniejsze czy większe, ale je ma. Jesteśmy tylko ludźmi i każdy ma prawo popełniać błędy. Grunt, żeby umieć wyciągnąć z nich jakieś wnioski na przyszłość.
Akcja powieści dzieje się w Bydgoszczy, i jej obraz został dobrze oddany. Całość została napisana pięknym językiem, książkę czyta się szybko i przyjemnie. Mnóstwo zawirowań w życiu bohaterów aż się prosi o to, aby książki nie odkładać wcześniej na półkę, dopóki nie dobrnie się do końca. Emocji jak już wspominałam nie zabraknie. Muszę przyznać, że w tej powieści przeważały u mnie złość. Złość na to, że niektórzy bohaterowie pozwalali sobą pomiatać i manipulować jak chociażby Elżbieta. Wyszła za mąż, rodziła dzieci, a mąż zdradzał ją na prawo i lewo, wciąż narzekając, że ona się do niczego nie nadaje. Gdybym mogła udusiłabym Tymoteusza gołymi rękami. Niestety w rzeczywistości zdarzają się właśnie takie sytuacje, że mężczyźni myślą, że jak kobiety nie pracują, tylko wychowują dzieci i zajmują się domem to nic nie robią. Szkoda tylko, że nie chcą się zamienić miejscami z kobietami chociażby na jeden dzień i zobaczyć czy to jest faktycznie takie nic nie robienie.
„Stopniowo Elżbieta wybaczała mu coraz więcej i więcej. A Tymoteusz, przyzwyczajony do tego, na coraz więcej sobie pozwalał. Zaczął traktować małżeństwo jak oczywistość – instytucję wyłącznie dla jego wygody. Wciąż tylko brał, nie dając od siebie prawie nic. A ona przegapiła moment, w którym jej protesty przyniosłyby jakiś sensowny efekt".
Kolejną bohaterką lubiącą mężczyzn pomimo tego, że jest mężatką jest znudzona życiem Agata, która nie dostrzega jaki ma skarb tuż obok siebie. Gdy tylko napotyka w życiu interesujący obiekt, ciągnie ją do niego niczym magnes. Mamy również Eugeniusza i Justynę, parę zakochanych w sobie ludzi, którzy mają wokół siebie tylko przeciwników ich związkowi. On pragnie zmienić Polskę, ona kocha nauki przyrodnicze. Są i inni bohaterowie, niektórzy bardziej skomplikowani, trzymający się ideałów i nie dopuszczający do swojej myśli możliwości ich złamania. Nie zawsze popierałam ich zachowanie, ale rozumiem, że oni żyli w innych czasach. W czasach, w których ludzie żyli według innych schematów niż teraz.
„Gienek zwiesił głowę. Nigdy nie traktował swojego buntu wobec władzy w taki sposób. Myślał, że walczy nie tylko we własnym imieniu, ale również w imieniu innych ludzi. Nie uwzględnił tego, że jako człowiek przeciwny obowiązującemu systemowi może narobić problemów reszcie rodziny. Chciał zupełnie innej Polski. Dla siebie i dla przyszłych pokoleń. By dzieciaki, którym teraz brakuje wszystkiego, mogły cieszyć się tym, czym rówieśnicy z Zachodu. By obywatele tacy jak on żyli godnie, zarabiając dość pieniędzy. By mogli kupować piękne, lśniące nowością samochody, posiadać telefony w mieszkaniach, które są dostępne od ręki, a nie po długich latach oczekiwań. Czy to naprawdę aż tak wiele?"
Całość uważam za niezwykle interesującą powieść, w której nie brak zawirowań ludzkich, kłopotów, tajemnic, niedomówień. Wierzcie mi, że nie będzie tutaj zbyt wiele słodyczy, gdyż nasza Edytka zadbała o to, aby mroczna strona bohaterów też dała o sobie znać.
Rzeka kłamstw do doskonała lektura otwierająca sagę, w której niejedno nas jeszcze zadziwi. To książka pisana samym życiem, z tym, że w minionych czasach. To chce się czytać. Gorąco polecam.
Edyta Świętek „Grzech młodości. Rzeka kłamstw"