Pokochał ją jak córkę, jak kogoś bardzo bliskiego i bał się tej chwili, kiedy będzie musiał się z nią pożegnać. Ale z drugiej strony nie mógł jej zostawić. Nie teraz. Czuł, że coś go z nią łączy. Może to było tylko marzenie o rodzinie. Może tęsknota za kimś, kogo kiedyś znał i kochał".
Ewa Formella maluje piękny pejzaż wspomnień. Gdzie tym razem zabiera czytelników?
Są ludzie, którzy raz spotkani – zostają z nami na zawsze
Druga woja światowa, Polska. Do leśnych partyzantów dołączają dwie siostry z pobliskiej wsi: Danusia i Jadwiga. Starsza -Danusia – brutalnie zgwałcona i pobita przez Sowietów umiera podczas porodu, zostawiając na świecie swoją małą córeczkę, również Danusię. Między młodszą z sióstr, Jadwigą, a partyzantem o pseudonimie Ryś rodzi się uczucie. Jednak zakochani nie będą mogli długo cieszyć się swoją obecnością: ktoś wsypał oddział partyzantów i w wyniku aresztowań Jadzia i „Ryś” zostają rozdzieleni. Ją wywożą na roboty do Niemiec, on trafia do obozu koncentracyjnego. Mała Danusia znajduje opiekę u sióstr szarytek.
Współcześnie. Pewnego dnia na skutek niespodziewanego splotu wydarzeń Alicja spotyka bezdomnego starszego mężczyznę, który stracił pamięć, Zygmunta, i mimo niechęci męża proponuje mu mieszkanie w swoim domku dla gości. Za wikt i opierunek mężczyzna opiekuje się jej ogrodem. Zygmunt nie wie kim jest, skąd pochodzi, nie pamięta swojej przeszłości, ale nie może się pozbyć natarczywego wrażenie, że twarz Alicji nie jest mu obca…
Czy tę dwójkę coś łączy? Dlaczego Zygmuntowi niekiedy stają przed oczami obrazy lasu, jakiejś młodej dziewczyny i czemu wciąż powraca do niego zapach konwalii…?
Mówią, że miłość może przenosić góry. Że jest silniejsza niż śmierć, że dodaje skrzydeł. Ale czy potrafi przebić się przez meandry utraconej pamięci? Ewa Formella zaprasza czytelnika do odrywania skarbów, które leżą na dnie kolejnej szkatułki wspomnień i robi to w sposób niezwykle subtelny i przejmujący.
W tej powieści przeszłość przeplata się z teraźniejszością, która stanowi następstwo wydarzeń, które jedni bohaterowie wspominają ze łzami w oczach, a inni jedynie... czują. Wiodącym zapachem jest aromat konwalii, który wydaje się znajomy. A jednak... a jednak pamięć płata figle i nie pozwala połączyć go z ważnymi wydarzeniami z przeszłości, z ludźmi, których losy niespodziewanie splotły się z w jedno. Dramatyczne przeżycia, ból, wojna, to wszystko stanowi bagaż, jaki niesie ze sobą dwójka głównych bohaterów.
To co urzekło mnie najbardziej w nowej książce Ewy Formelli, to ciepło.
Przejawia się ono przede wszystkim w postaci Zygmunta. Mimo że pozornie nie posiada on niczego, nie ma rodziny, a nawet własnego kąta, jest osobą, która roztacza wokół siebie dobro, którego nie sposób nie dostrzec. Relacja, jaka połączyła go z dużo młodszą Alicją, jest ujmująca i sprawia, że mimo, iż jest to jedynie powieść, to przywraca wiarę w drugiego człowieka. Wiarę, że obok nas wciąż są ludzie, którzy potrafią bezinteresownie wesprzeć, dla których najważniejszą wartością jest pomoc bliźniemu.
Powieść autorki to także swoistego rodzaju obraz różnic międzypokoleniowych, które tutaj jakby się zacierają. Wrażliwość starszego pokolenia jest jednocześnie wrażliwością młodych, którzy stanowią żywy przykład na to, że nadal ważne jest poszanowanie tradycji, że nadal należy pamiętać o tragedii pokolenia, które przeżyło wojnę. Podchodzą do tego z dużym, należnym mu szacunkiem. To także chwytająca za serce opowieść o tęsknocie, samotności, o szukaniu swojego miejsca na ziemi, które możemy znaleźć w zupełnie niespodziewanych okolicznościach.
Podsumowując:
"Kołysanka dla Łani" to przejmująca opowieść o przeszłości, która potrafi się przedrzeć nawet przez największe odmęty utraconej pamięci. O miłości o zapachu konwalii, którego nie jest w stanie wymazać nawet czas. Jeśli, podobnie jak ja, kochacie powieści napisane z dużą wrażliwością, to koniecznie sięgnijcie po najnowszą książkę Ewy Formelli.
"Kołysanka dla Łani" - Ewa Formella